Sunday 23 April 2017

Kilka wykresów z "ichi...." mówi sama za siebie

Mostostal MSZ nie za wesoło i PKO na granicy podaży






"spuszczania powietrza z balonika cd....."

Wyniki funduszy hedgingowych w USA za I kwartał bieżącego roku nie zachwycają. Średnie wyniki w tym okresie, obserwowane przez eVestment - firmę zajmującą się badaniami tego sektora, ledwo przekroczyły 2,6% zysku. A to poziom znacznie niższy od rezultatu indeksu S&P500 (^SPX, 2348.69 -0.30%, News), wynoszącego ponad 6% wzrostu w tym okresie. Najlepiej poradziły sobie strategie akcyjne w funduszach hedgingowych. Jednak ich zyski sięgały średnio zaledwie 4%, czyli znacznie niżej od indeksu.
Pomimo tych nienadzwyczajnych rezultatów marcowe napływy kapitału do funduszy hedgingowych sięgnęły niemal 16 miliardów dolarów, kwoty największej od ponad 1,5 roku. A w całym I kwartale tę grupę funduszy zasiliły prawie 22 miliardy dolarów. Co ciekawsze, największym powodzeniem cieszyły w tym okresie fundusze zarządzane wg strategii o charakterze makroekonomicznym. Napłynęło do nich ponad 11 miliardów dolarów w tym okresie. I to pomimo słabego wyniku zarządzania, który przyniósł klientom średnio zaledwie 0,8% zysku.
Niezaprzeczalnie na atrakcyjność funduszy wpłynęły obniżki opłat i inne zachęty skierowane do klientów po niezwykle niekorzystnym na tej branży roku 2016. Był on najgorszym od czasu finansowego kryzysu 2008 r., a zamknął się odpływem ponad 100 miliardów dolarów. Wobec tak dużych ubytków kapitału w ubiegłym roku przypływ 1/5 tej kwoty, zanotowany na początku bieżącego roku, nie robi już wielkiego wrażenia. Natomiast takie wrażenie może wywołać sam fakt dużego przesunięcia środków do segmentu funduszy, który nie zaimponował ostatnio świetnymi wynikami, a jedynie dobrze rokuje na najbliższe miesiące. Jakże to inne od zachowań polskich inwestorów!
A bardziej optymistyczna konkluzja, to duże prawdopodobieństwo, że ewentualna większa korekta spadkowa na rynku amerykańskich akcji nie przekształci się w dramatyczne załamanie rynku i długą bessę. 

Wśród inwestorów w USA widać już dużą ostrożność i sukcesywne przenoszenie kapitału do innych niż akcje aktywów. Te obawy o koniunkturę na Wall Street w najbliższym czasie potwierdzają twarde dane, jak choćby malejąca od końca lutego szerokość rynku, dosyć wysoki iloraz opcji put i opcji call na amerykańskie akcje, a także najniższy od 2 lat poziom MClellan Volume Summation Index. W takich warunkach - powolnego "spuszczania powietrza z balonika" - raczej nie ma solidnych podstaw do zdecydowanego pesymizmu w odniesieniu do długoterminowych perspektyw amerykańskiego rynku akcji.

PWC

Sunday 9 April 2017

Marazm i śwęta tuż, tuż ....

Szczyt indeksów osiągnięty "przy okazji" wygasania marcowych serii derywatów pozostaje niepokonany. Zadziwiająca szarża popytu z początku tygodnia, która pchała ceny polskich akcji w górę, gdy na innych rynkach robiło się mocno nerwowo, dźwignęła indeksy GPW z mocno trzeszczącego poziomu technicznego wsparcia. Jednak i ta akcja ratunkowa, i kolejne sesje wzrostowe sprawiają wrażenia wyciągania rynku "za uszy" do góry. W chwilach, gdy indeksy znajdują się na bezpieczną odległość od istotnych - z punktu widzenia analizy technicznej - poziomów, zapał popytu wyraźnie słabnie. Wtedy zaczynamy niemal idealnie odwzorowywać ruchy kontraktów terminowych na indeks S&P500 (^SPX, 2355.54 -0.08%, News). A po otwarciu sesji na Wall Street naśladujemy zwroty kierunków zmian wartości samego indeksu.
W ostatnich kilku tygodniach bardzo wyraźnie spadła aktywność inwestorów. W tym czasie de facto notujemy trend horyzontalny na GPW. Można by nawet uznać go za płaską korektę wcześniejszych wzrostów. Przy takiej interpretacji spadek obrotów oznaczałby sporą siłę rynku, ponieważ niższa aktywność transakcyjna w korekcie trendu wzrostowego jest zazwyczaj uważana za bardzo pożądaną dla zwiększenia szans na kontynuację hossy. Jednak głębsza analiza obrotów ukazuje mniej optymistyczny obraz. Nawet w tym trendzie horyzontalnym pojawiają się sesje spadkowe i wzrostowe. Rzeczywiście silny długoterminowy popyt objawiałby się zdecydowanym wzrostem aktywności handlu akcjami w czasie tych wzrostowych sesji. A tymczasem wcale tak nie dzieje się. Czasem wręcz przeciwnie. Natomiast zdarzają się i takie sesje, gdy rosną WIG20 (WIG20, 2248.33 -0.27%, News), mWIG40 (mWIG40, 4774.01 -0.28%, News) oraz sWIG80 (sWIG80, 16536.65 +0.35%, News), a liczba spółek, których akcje drożeją jest zbliżona, do tych z taniejącymi akcjami. To niepokojąca oznaka zdecydowanej selektywności popytu, co wskazywałoby na ograniczoną siłę tej strony rynku. Malejąca szerokość rynku na wzrostowych sesjach, to jeden z poważniejszych giełdowych znaków ostrzegawczych.
Na szczęście podaż nadal nie wydaje się zdecydowana do przypuszczenia frontalnego ataku. Strach przed opuszczeniem rynku tuż przed nadal możliwą kolejną falą hossy wydaje się na razie silniejszy od siły czarnej wizji głębszej korekty spadkowej na GPW. Nie ma więc obecnie tłoku po stronie sprzedających. A to, w razie urzeczywistnienia się pesymistycznych scenariuszy, może wzmocnić gwałtowność wyprzedaży. Na razie jednak dominuje w miarę optymistyczne nastawienie do rynku i bardzo możliwe, że w takich nastrojach inwestorzy dotrwają do Świąt Wielkanocnych.

(PWC) 



Odpocznijcie

 RYNEK JEST DLA NAS NIE MY DLA NIEGO NIC NA SIŁĘ

Tym akcentem Wielkanocnym chcę Wam złożyć życzenia:


Wesołego Alleluja!
Z okazji nadchodzących Świat Wielkanocnych
życzę dużo zdrowia, radości, pogody ducha
oraz wzajemnej życzliwości,
a także wielu spotkań w gronie rodzinnym.