Początek lipca skłania do oszacowania potencjału rynku na
kolejne sześć miesięcy i przyjmowania strategii inwestycyjnych
umożliwiających optymalne wykorzystanie tego okresu. Jednak publikowane
prognozy dotyczące cen akcji amerykańskich nie napawają optymizmem.
Średnia przewidywanego przez analityków poziomu indeksu S&P500 (^SPX, 2425.18 +0.64%, News)
na koniec 2017 r. sytuuje się w okolicach 2440 punktów, czyli zaledwie
pół procenta powyżej obecnej jego wartości. Oznaczałoby to niezbyt
optymistyczną wizję dla akcjonariuszy. Gdyby tak rzeczywiście miało się
stać, to jednie spekulanci mogliby zyskać. Po warunkiem wcześniejszego
"rozbujania" rynku i użycia bardzo krótkoterminowych strategii. Być może
zresztą mamy od kilku dni z takim zjawiskiem do czynienia, ponieważ
lekko wzrosła dzienna zmienność indeksu pięciuset największych spółek na
Wall Street.
Jednak dane statystyczne pokazują, że analitycy wydają się bardzo ostrożni, jeśli nie pesymistyczni, jak na historyczne dane i obecne warunki. W ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat wzrost indeksu S&P500 powyżej 8% zazwyczaj owocował niemal równie dużym zwiększeniem jego wartości w kolejnych dwóch kwartałach. Mediana wzrostu indeksu w drugim półroczu, pod warunkiem wspomnianej wyżej mocnej zwyżki na początku roku, wynosi ponad 8%. A średnia - niewiele gorsza, bo ponad 7%. Dla wszystkich siedemdziesięciu lat mediana i średnia zmian S&P500 w okresie od lipca do grudnia wynosiły odpowiednio niespełna 5% i 4,5%.
Również spodziewane zwyżki zysków amerykańskich spółek powinny nastrajać znacznie bardziej optymistycznie, ponieważ osiągają wartości dwucyfrowe. W takich warunkach ostrożność prognoz zmian S&P500 tłumaczona jest wyjątkowo niskim obecnie poziomem zmienności rynku akcji, wysokimi wycenami giełdowymi i dużym prawdopodobieństwem osiągnięcia przez amerykańską gospodarkę szczytowej fazy cyklu koniunkturalnego. A w takich warunkach każda negatywna dla rynku akcji niespodzianka może stać się katalizatorem dynamicznej realizacji wcześniejszych zysków. Natomiast trudno obecnie spotkać prognozę przewidującą korektę spadkową na Wall Street zbliżoną do 10% lub większą. I to może okazać się kluczem do opracowania strategii inwestycyjnej na drugie półrocze bieżącego roku.
A tabela poniżej ode mnie oczywiście only USA
Jednak dane statystyczne pokazują, że analitycy wydają się bardzo ostrożni, jeśli nie pesymistyczni, jak na historyczne dane i obecne warunki. W ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat wzrost indeksu S&P500 powyżej 8% zazwyczaj owocował niemal równie dużym zwiększeniem jego wartości w kolejnych dwóch kwartałach. Mediana wzrostu indeksu w drugim półroczu, pod warunkiem wspomnianej wyżej mocnej zwyżki na początku roku, wynosi ponad 8%. A średnia - niewiele gorsza, bo ponad 7%. Dla wszystkich siedemdziesięciu lat mediana i średnia zmian S&P500 w okresie od lipca do grudnia wynosiły odpowiednio niespełna 5% i 4,5%.
Również spodziewane zwyżki zysków amerykańskich spółek powinny nastrajać znacznie bardziej optymistycznie, ponieważ osiągają wartości dwucyfrowe. W takich warunkach ostrożność prognoz zmian S&P500 tłumaczona jest wyjątkowo niskim obecnie poziomem zmienności rynku akcji, wysokimi wycenami giełdowymi i dużym prawdopodobieństwem osiągnięcia przez amerykańską gospodarkę szczytowej fazy cyklu koniunkturalnego. A w takich warunkach każda negatywna dla rynku akcji niespodzianka może stać się katalizatorem dynamicznej realizacji wcześniejszych zysków. Natomiast trudno obecnie spotkać prognozę przewidującą korektę spadkową na Wall Street zbliżoną do 10% lub większą. I to może okazać się kluczem do opracowania strategii inwestycyjnej na drugie półrocze bieżącego roku.
A tabela poniżej ode mnie oczywiście only USA
No comments:
Post a Comment